Siedmiomiesięczny Wojtek ze Świebodzina zmarł, bo przez ponad pół roku nie udało się znaleźć dla niego rodziny zastępczej.
Zmiana przepisów o rodzinie zastępczej nie sprawi, że domów dziecka zacznie ubywać ani że warunki w nich będą się poprawiać.
Ministerstwo rodziny ma świadomość, że piecza zastępcza jest w kryzysie. A właściwie to nie jest już kryzys, ale zapaść – mówi Anna Krawczak, mama adopcyjna i biologiczna, badaczka adopcji i pieczy zastępczej.
Wszyscy są zgodni od dekad: dzieci powinny wychowywać się w rodzinach biologicznych albo zastępczych. Na pewno nie w domach dziecka. Tymczasem tych jest coraz więcej, a rodzin zastępczych ubywa.
Kilkadziesiąt dzieci urodzonych przez ukraińskie surogatki nie może trafić do rodziców z powodu pandemii koronawirusa. A problem okazał się znacznie szerszy.
W placówkach opiekuńczych przebywa nadal 1361 małych dzieci poniżej siódmego roku życia – których od trzech lat miało już tam nie być. Powinny były trafić do rodzin zastępczych, zaznać rodzinnego ciepła, z dala od publicznego ośrodka.
Więź dzieci z domów dziecka z biologiczną rodziną jest silna i trwa. Często mimo ogromu krzywd.
Ministerstwo chce wydłużyć okres zrzeczenia się dziecka przez kobiety z 6 do 14 tygodni. I płacić gminom za szybki powrót dzieci do biologicznych rodzin.
Są zawodowymi matkami. Ludzie myślą, że po prostu kurami domowymi. Ale im państwo płaci za opiekę nad niepełnosprawnymi dziećmi.
Życie codzienne rodziny zastępczej z funkcją pogotowia rodzinnego.